Rozwijamy talenty i umiejętności z Ewą Baran
rozmawiała Mirosława Starzycka (M.S.)


autorzyspis treściindeks

 




Ewa Baran (E.B.)
- Ewa Baran- rodowita Luszowianka, absolwentka
Szkoły Podstawowej im. Króla Władysława Jagiełły w Luszowicach.
Wieloletnia nauczycielka w/w placówki.
W latach 1999 - 2010 pełniąca funkcję starszego wizytatora
Kuratorium Oświaty w Krakowie. Kochająca dzieci i ludzi. Miłośniczka egzotycznych podróży. Zafascynowana swoją szkołą,
w której pełni funkcję dyrektora od 2010 roku.
 

 
 
M.S.: Dobrze zaczniemy naszą rozmowę o szkole od początku. Do jakiej Pani uczęszczała szkoły? Tutaj do Luszowic.  
E.B.: Tak, jestem absolwentką Szkoły Podstawowej w Luszowicach.
   
M.S.: Czy pamięta Pani pierwszy dzień w szkole, albo pierwsze dni?  
E.B.: Trudno mi sobie przypomnieć pierwszy dzień, ale są takie obrazy, np. pamiętam moją pierwszą wychowawczynię, panią Genowefą Dulowską. Bardzo miło ją wspominam ponieważ założyła ona zespół muzyczny i wprowadziła grę na dzwonkach.
KOŁA ZAINTERESOWAŃ
     
M.S.: Pani brała w tym udział.  
E.B.: Należałam do tego zespołu i bardzo miło wspominam bo rozwinęłam przez to umiejętności muzyczne.
   
M.S.: A teraz jest Pani dyrektorem. Wróciła tu Pani w innej roli.
E.B.: Ale ja jeszcze 17 lat uczyłam tutaj.
 

 
 
M.S.: Czyli prawie całe życie jest Pani związana z tą szkołą.
E.B.: Tak to moja ulubiona szkoła, moje dzieciństwo i jestem dumna, że chodziłam do tej szkoły.  
     
M.S.: Ale jak się jest dzieckiem to ma się jakieś wyobrażania o tym jak szkoła powinna wyglądać. O czym Pani marzyła jak była dzieckiem i czy próbuje to Pani wprowadzać teraz?
MARZENIA
E.B.: Tak. Ze względu na to, że jestem osobą uzdolnioną plastycznie i mogłam się w tym kierunku rozwijać w szkole, chciałabym, żeby teraz powstały zespoły, które pomogły by uczniom rozwijać swoje talenty.  
   
M.S.: Czyli takie wyciąganie talentów.
E.B.: Tak, wyciąganie, promowanie. Ta nasza współpraca z Kołem Gospodyń Wiejskich. Wprowadziłam również warsztaty plastyczne.
   
M.S.: Ten konkurs talentów, który tu widziałam to jest cząstką tego o czym my tutaj mówimy. KONKURSY
E.B.: Tak, chcemy promować naszych uczniów w środowisku lokalnym i ich przekonywać o tym, że są wartościowi.
   
M.S.: To znaczy. Że szkoła ma służyć nie tylko realizacji podstawy programowej.
E.B.: Ma też rozwijać talenty i umiejętności.
 

 
M.S.: I to przekonanie bierze się z pani doświadczeń z czasów kiedy była tu Pani uczniem.
E.B.: Tak, ja miałam taka możliwość i spotkałam wspaniałych nauczycieli.
   
M.S.: A był nauczyciel, którego się pani najbardziej nie lubiła czy bała?
E.B.: Była taka pani, miała na nazwisko Cebo. Pamiętam, że w pierwszej klasie przyszła na zastępstwo i otrzymałam od niej ocenę niedostateczną za brak zadania i to pamiętam do dzisiaj. Na zastępstwie dać dwóję dziecku z pierwszej klasy - tak nie można. To taki błąd metodyczno - dydaktyczny.
   
M.S.: Ale to jako pedagog Pani wie, a wtedy?
E.B.: No czułam się pokrzywdzona.
   
M.S.: A z jakiego to było przedmiotu.
E.B.: Z matematyki.
   
M.S.: A jakby Pani siebie oceniła? Jakim jest Pani nauczycielem? Surowym, czy nie?
E.B.: Ja mam takie podejście liberalne. Jestem tolerancyjna, ale wymagam od uczniów, żeby mieli wysoką kulturą osobistą, lubili się wzajemnie. Żeby nie bali się mówić o swoich talentach, umiejętnościach, tak by znali swoją wartość.
   

 
M.S.: Ilu uczniów jest w szkole?
E.B.: 102 uczniów.
   
M.S.: To w sumie mała szkoła. Nie wiem czy ma Pani porównanie, ale chciałam zapytać czy woli Pani uczyć w dużych, licznych szkołach czy w tych mniejszych.  
E.B.: Dzisiaj nasza szkoła jest szkołą małą czego powodem jest niż demograficzny, ale przedtem tak nie było. Ja chodziłam do klasy która liczyła 35 uczniów i później takie liczne klasy też uczyłam. Ja lubię pracować w klasach liczniejszych, ponieważ łatwiej wśród tych dzieci wydobyć talenty. Można zrobić więcej fajnych rzeczy z większa grupą, niż z mniejszą.
   
M.S.: A jak Pani sobie wyobraża swoją szkołę za kilka lat? PRZYSZŁOŚĆ
E.B.: Chciałabym żebyśmy się tak dalej szanowali i lubili – uczniowie, nauczyciele, pracownicy szkoły. Żebyśmy pracowali w grupie bo samemu nic się nie da zrobić.
   
M.S.: A kiedy Pani została dyrektorem 2 lata temu?  
E.B.: Tak dwa lata temu.
   
M.S.: A wcześniej była Pani nauczycielem tutaj.
E.B.: Wcześniej przez 12 lat była kuratorem – wizytatorem.
   
M.S.: Aha, czyli miała Pani dość długą przerwę w nauczaniu.
E.B.: Ale miałam ścisły związek ze szkołami?
 

 
M.S.: Tak, chciałam zapytać o to czy widzi Pani różnicę między nauczaniem dzisiaj a kiedyś. Czy uczniowie inaczej panią traktują bo jako dyrektora, czy może sami się zmienili?  
E.B.: Młodzież jest zawsze taka sama, to programy się zmieniają, rozporządzenia. zarządzenia, ustawy, metody nauczania ale nie młodzież. Ja cały czas bazuję na takim liberalnym podejściu i wyłanianiu talentów uczniów.
   
M.S.: Co Pani w uczniach lubi najbardziej?
E.B.: Ja lubię łobuzów, ponieważ łobuz ma szerokie horyzonty. On zawsze człowieka zapamięta, ukłoni się, powie miłe słowo.
   
M.S.: To w takim razie czego pani nie lubi?
E.B.: Kłamstwa.
   
M.S.: A jak poznaje pani kłamstwo?
E.B.: Jestem typowym belfrem więc to już doświadczenie. Po oczach poznaję kłamstwo.
   
M.S.: Właśnie, a czy tego człowiek się uczy, ma to we krwi, czy nabywa w trakcie doświadczenia?
E.B.: Myślę, że doświadczenie, ale też intuicja jest ważna.
   
M.S.: Czyli jednak trzeba się z tym urodzić.
E.B.: Tak. To nie jest praca dla każdego.
   
M.S.: Dziękuję za rozmowę.
E.B.: Dziękuję.