Tomasz Julian Adryan

Tomasz Julian Adryan

autor, urodzony w Chrzanowie 1990 roku, piszący od 2007 roku, zamieszkały  w Chrzanowie, piszący głównie z potrzeby, a i przekazem, a na pokrzepienie młodym damom w potrzebie. nienagrodzony autor nienagrodzonych utworów z sosnowych szuflad,
dyrektor Akademii Badań Nadrealnych. Uczestnik wielu ogólnopolskich  konkursów poetyckich. Autor wydanego w 2010 roku tomiku „Trzy Sny” w  nakładzie sztuk 1. Wyróżniony w na XIII Ogólnopolskim Konkursie „Bez
Granic” w roku 2011.

[W zrujnowanym mieście…]

W zrujnowanym mieście
W zrujnowanej wieży
Mieszka strzelec – chłopiec
Wstaje rano, pije kawę
Po nieprzespanej nocy
Kościelnej krypty
W dzień wychodzi po stopniach
Miękkiego i ciężkiego snu
Do wieży

A po opadnięciu mgły
Zabija demony
Pośród ulic
Cały dzień
Czasem się poddaje
Bo to jego

Gwiazda

Wznieśmy nasz puchar nicości i czarnych płomieni!

Ku pustce nocnego nieba, ku białym mrugnięciom

Toast ciszy, gdyż nie ma jeszcze słów

Brzęczą kryształy czar nieustannym piskiem kosmosu

Wlejmy w nas otchłań wszechświata!

I upadajmy w objęcia purpurowego snu mgławic

Ześlizgnijmy się po pasach roztańczonych meteorytów

Prosto w wielkość błękitnych, gazowych planet

Tymczasem – nasze włosy niech oplatają posłania

Rozsiewając ziarna wszystkiego, niech szukają

Dobrego miejsca na zrodzenie

A Ty puchar chwyć

Zbieraj, mieszaj, niech kryształ znów zabrzmi

Morza pragnień mają przypływ, a na brzegu

Łyskliwe owoce, czerwone rubiny, biały kwarc

Znajdziesz je, tylko Ty, wszystko w Tobie

Uważaj jednak, puchary są dwa

Jeden dla Nieba

Drugi dla Ziemi

Zgub pierwszy, staniesz się kamieniem

Czarny płomień nie zagości, umrzesz spragniony

Zabraknie gwiazd

Zgub drugi, otchłań zamieni Cię w siebie

Zaśniesz- żółtym snem bez czasu i granic

Wznieśmy nasz puchar nicości jeszcze raz!

Ku pustce nocnego nieba, ku białym mrugnięciom

Toast ciszy, gdyż nie ma już słów

 

Białe kabaretki

Najbardziej perwersyjna

Część garderoby

Białe kabaretki

Dziewicze wyuzdanie

Święta wulgarność

Cienkie bieluteńkie

Ramki kawałka

Bluźnierczej boskości

Naciągnięte do granic

Zachęty i odrazy

Siatka wspinaczkowa

Wyżej i wyżej

Nigdy tak dobrze

Nie szukałem

Jej spojrzenia

By zjechać palcami

Wczepić się

Na pogańskim rytuale

Znajdując zbawienie