Rycerze z remizy: pasje i marzenia
Z Miłoszem Kumalą i Łukaszem Musiałem
rozmawiała Aleksandra Sekuła (A.S.)

autorzyspis treściindeks

 



Miłosz Kumala (M.K.)
- mama często opowiadała mi o moim dzieciństwie,
że byłem zawsze energicznym i nie potrafiącym usiedzieć na miejscu chłopcem.
Mam to do dziś, więc działalność w Ochotniczej Straży Pożarnej,
drużynie młodzieżowej, to jest miejsce dla mnie.
Zwłaszcza, gdy dzieje się "jakaś akcja".
Bardzo lubię również moje akrobacje na BMX-ie. Skoki i piruety
na rowerze ćwiczę sam. Zresztą jak wielu chłopców w moim wieku.
Jeszcze większa adrenalina uwalnia się we mnie podczas zimowych sportów.
Jeżdżę na desce snowboardowej. Ścigamy się często z tatą.

 


Łukasz Musiał (Ł.M.)
- mam 17 lat, obecnie mieszkam w Pogorzycach. Interesuję się piłką nożną, gram w klubie sportowym LKS "Pogorzanka"
oraz należę do młodzieżowej drużyny pożarniczej w Pogorzycach.
Lubię, gdy w moim życiu coś się dzieje,
dlatego aktywnie spędzam wolny czas.

 
 
     

O SOBIE

 
     
M.K.: Ja się nazywam Miłosz Kumala.  
Ł.M.: A ja Łukasz Musiał.  
     
A.S.: A tak coś więcej, ile macie lat?, do jakiej szkoły chodzicie? SZKOŁA
M.K.: Obaj mamy 17 lat, chodzimy też razem do szkoły do Fabloku, tylko że ja chodzę do technikum do II klasy, a kolega do I zawodówki.  
     
A.S.: O jakim profilu?  
Ł.M.: Technolog robót wykończeniowych.  
     
A.S.: A Twój?  
M.K.: A ja technik mechanik.  
     
A.S.: Skąd pomysł na straż, od czego to się w ogóle zaczęło? Bo to jest dla mnie dziwne: chodzicie do szkoły a tu straż ochotnicza…  
M.K.: U nas straż już działała długo, tylko że w tej straży tak jakby nic się nie działo. Dopiero teraz jak przyszedł nowy prezes to zachęcił, żeby młodzież poszła do straży. No i on nas zachęcił, tym bardziej że to jest nasz znajomy. Dużo osób z naszej wsi tam się zgłosiło. Dużo mamy dziewczyn w straży.  
     
   
A.S.: O, to fajnie!  
Ł.M.: W ogóle liczną grupę mamy, dużo osób.  
     
A.S.: A ile?  
M.K.: No nie wiem, sam nie wiem, około 30 chyba mamy…  
     
A.S.: A większość jest w waszym wieku?  
M.K.: Młodsi też są.  
Ł.M.: To jest I-wsza gimnazjum, nie 6 klasa podstawówki.  
M.K.: No, nawet 6 klasa.  
     
                   
   
A.S.: Tak młodo?  
M.K.: Tak, są dzieci, bo to jest młodzieżowa straż ochotnicza.  
     
A.S.: Kiedy interesowałeś się strażą?  
M.K.: Można tak powiedzieć, że ja zawsze marzyłem, żeby zostać strażakiem.  
     
A.S.: A ty?  
Ł.M.: Z mojej strony nie ma takiego zainteresowania, ale jest jakaś satysfakcja, że mogę pomoc ludziom nieść.  
     
A.S.: A jakie w ogóle macie plany, chodzicie do szkoły, kończycie szkołę, a później co - wiążecie jakąś przyszłość ze strażą czy nie?  
M.K.: No ja bym chciał, żeby mnie przyjęli do straży a potem na studia. Tak by było najlepiej, tak właśnie przyjęli mojego kolegę. Ale jak to się potoczy to nie wiem, bo strasznie trudno jest się dostać do straży zawodowej.  
     
     

ZAWODY I AKCJE GAŚNICZE

 
     
A.S.: Z tego, co mi wiadomo, to jest trudny zawód. Braliście już udział w jakichś akcjach? A jakichś zawodach?, Słyszałam, że dostaliście jakieś puchary. Możecie o tym opowiedzieć? ZAWODY
M.K.: No to nie wiem od czego zacząć. No bo tak, jak przyszliśmy do straży.  
     
A.S.: Ile już jesteście w straży.  
Ł.M.: 2 lata.  
M.K.: I przez cały rok przygotowywaliśmy się do tych zawodów. Tym bardziej, że mieliśmy takiego naczelnika, który trzymał straszny rygor.  
     
A.S.: A na czym te przygotowania polegają? Co robicie-jakieś ćwiczenia?  
M.K.: Głównie polegają na rozwijaniu linii gaśniczej…  
Ł.M.: I sztafeta do tego…  
M.K.: Linia gaśnicza składa się z dwóch odcinków węży W-75, zakończonych rozdzielaczem i dwóch linii gaśniczych W-52.  
Ł.M.: 54.  
M.K.: Albo 54.  
     
A.S.: No to chyba mało istotne, a coś więcej?  
M.K.: No i tą linię się rozwija, podpina się do pompy i się gasi.  
Ł.M.: Celem jest zbicie pachołków i trafienie wodą w tarczę.  
     
A.S.: A gdzie są organizowane te zawody?  
M.K.: No w tamtym roku właśnie było u nas w Pogorzycach, w tym roku były w Alwerni.  
Ł.M.: Tak, bo to są gminnie, powiatowe.  
     
                   
   
     

GASZENIE POŻARÓW I INNE AKCJE

 
     
A.S.: Czy braliście już udział w jakichś akcjach gaśniczych?  
M.K.: W gaśniczych nie, bo my...  
Ł.M.: Jak to nie!  
M.K.: No, do traw jeździmy, bo jak się palą trawy, to do traw może jechać młodzieżowa straż ochotnicza. Ale w innych przypadkach powinna jechać OSP. Nas wzięli do traw żebyśmy się przeszkolili. Ale do budynków, jak płoną, to nie mogą nas wziąć. Jeżeli będziemy mieć 18 lat, to wtedy będziemy mieli takie przeszkolenie żeby właśnie móc jeździć na akcje. POŻARY
     
A.S.: Ale to byliście świadkami takiej akcji.  
M.K.: Tak, jeździmy na akcje, na przykład jak był pożar fabryki dezodorantów.  
     
A.S.: Byliście świadkami, no i jakie emocje?  
Ł.M.: Emocji brak, bo byliśmy na zabezpieczeniu.  
     
A.S.: Aha, czyli nie wpuścili was dalej, to szkoda…  
M.K.: Tak. Ale przykład mieliśmy też akcję poszukiwawczą, to była nasza pierwsza akcja. Wtedy to była taka ekstaza, bo wtedy musieliśmy iść po lesie taką grupą zwartą i szukać tego, kto się tam zgubił. No i to było fajne, bo szukaliśmy go dość długo, ze 3 godziny. A i tak się go nie znalazło…  
     
A.S.: A, nie znaleźliście… Ale ktoś do was zadzwonił, było zgłoszenie?  
M.K.: Jeżeli jest zgłoszona akcja, to wyje syrena u nas, no i trzeba wtedy szybko przybiec.  
     
A.S.: I po rurze?  
Ł.M.: Nie, strażnicę mamy słabo rozbudowaną.  
     
                     
   
   

PLANY NA PRZYSZŁOŚĆ

 
     
A.S.: A później, planujecie studia, jaki kierunek? Gdzie?  
M.K.: Można iść na ratownika medycznego w straży lub na inne, jeszcze się nad tym nie zastanawiałem. Ale moja siostra też jest w straży i ona właśnie chce iść na ratownika medycznego.  
     
A.S.: Ile ma lat?  
M.K.: 2 lata młodsza jest ode mnie, czyli ma 15 lat.  
     
A.S.: Podoba jej się?  
M.K.: No podoba, dużo dziewczyn chodzi.  
     
A.S.: A te studia to gdzie?  
M.K.: Do Krakowa.  
     
A.S.: To fajnie, myślę że się uda.  
M.K.: Myślę, że się uda.  
     
   
     

OBOWIĄZKI

 
     
A.S.: Musicie poświęcić na straż sporo czasu, kiedy macie spotkania?  
M.K.: Spotkania mamy w soboty, a latem, jak się przygotowujemy do zawodów, to wtedy najczęściej. Teraz, jak jest zima, to jest troszeczkę mniej spotkań. Bo u nas jest krucho ze strażnicą. Mamy nie strażnicę tylko bardziej coś jak garaż. Jest tam co prawda taki przedsionek na nasze spotkania, ale tam jest zimno. STRAŻNICA
     
A.S.: Nie macie ogrzewania, czyli potrzebne są inwestycje.  
M.K.: No właśnie. Tym bardziej, że nasza straż się teraz rozwija, więc dobrze by było.  
     
A.S.: I na przykład jak są te akcje, co się palą trawy.  
M.K.: To najstarszych biorą, dzieci nie.  
     
A.S.: Aha, myślałam że wszystkich.  
M.K.: Bo właśnie młodzież nie może.  
     
A.S.: A kto kieruje autem?  
Ł.M.: Jest kierowca i dowódca, on musi mieć specjalne badania zrobione.  
     
A.S.: Macie taką osobę?  
M.K.: Tak, są chyba 3 osoby. Bo to się tak jakby dzieli: jest młodzieżowa drużyna i jest OSP. I OSP właśnie jeździ do takich różnych akcji, a młodzieżowa jest na zawody, na pokazy takie różne, czy na zabezpieczenia. Na przykład są Dni Chrzanowa, to też jeździmy na zabezpieczenie - to jeździ młodzież. A jeśli się już jest w osp, my za pół roku przejdziemy to wtedy będziemy jeździć na różne badania i kursy, żeby móc właśnie jeździć normalnie do akcji i w ogóle wszystko.  
     
                   
   
     

SUKCESY I CODZIENNOŚĆ

 
     
A.S.: To teraz Ty mi coś powiedz o tych waszych zdobytych pucharach?  
Ł.M.: W pierwszych zawodach w 2009r. zajęliśmy I miejsce w powiecie i II w gminie. NAGRODY
     
A.S.: Jak wyglądają takie zawody?  
M.K.: Zazwyczaj odbywają się na boisku sportowym. Jest sztafeta, w której są wyznaczone odcinki i się biega z taką prądownicą - to jest końcówka węża, z której się strzela ta wodą.  
     
A.S.: No to wiem jak to wygląda.  
M.K.: Taka sikawka, że tak powiem.  
Ł.M.: To jest w ramach w sztafecie przekazywanie pałeczki, przekazywanie tej prądownicy kolejnej.  
M.K.: I to się biega naokoło i są różne przeszkody np. przeskoczenie przez ściankę, potem przeskoczenie przez płotek, bieg na równoważni.  
Ł.M.: Przez rów przeskoczenie i slalom.  
     
A.S.: To trzeba mieć dobrą kondycję.  
M.K.: Tak, trzeba.  
     
A.S.: A jak ktoś wyjeżdża na wakacje?  
M.K.: No to nie ma go i tyle. To nie jest, że tak powiem, obowiązkowe, tylko, dla ochotników, ale jest lista obecności.  
     
A.S.: No tak, jednak trzeba chodzić. Bo cię mogą wywalić.  
M.K.: Tak, tak bywa. My rok jesteśmy w straży i już dostaliśmy odznaczenie-taką odznakę srebrną.  
Ł.M.: Mamy tez legitymacje strażaka.  
     
A.S.: A macie przy sobie?  
M.K.: Nie, bo teraz musieliśmy oddać do podbicia, bo się nowy rok zbliża.  
     
A.S.: Czyli teraz żadnych spotkań nie macie?  
Ł.M.: Spotkania mamy.  
M.K.: Tylko teraz nie przygotowujemy się do bojówki, tylko mamy na przykład teorię. medyczną czyli 1-wszą pomoc i takie tam różne.  
Ł.M.: Ostatnio mieliśmy szkolenie BHP.  
     
A.S.: Pytają was z tego potem?  
M.K.: No to już wola naczelnika czy prezesa czy nas zapyta czy nie.  
Ł.M.: Ale raczej nie pyta.  
     
A.S.: Co jeszcze ciekowego się u was dzieje?  
M.K.: No fajnie jest, mamy różne wycieczki organizowane. Np. w tamtym roku był wyjazd na narty i w wakacje był obóz strażacki. Teraz był obóz w Bukowinie Tatrzańskiej i tam mieliśmy szkolenia, manewry. Fajnie też, że mogliśmy być razem jako straż. WYCIECZKI
Ł.M.: I generalnie u nas też mamy takie manewry, nie tylko na wyjazdach.  
     
A.S.: A macie stroje strażackie?  
M.K.: Tak.  
     
A.S.: Fajne?  
M.K.: Tak, bardzo fajne.  
     
A.S.: Dostaliście czy musieliście sobie je zakupić.  
M.K.: No dostaliśmy od prezesa. Prezes od burmistrza dostał na to fundusze.  
     
A.S.: Czy macie tylko jeden wóz strażacki? WÓZ
M.K.: Tak, jeden.  
Ł.M.: W dodatku on nie zawiera wody, tak że do większego pożaru nie możemy jechać.  
M.K.: To się nazywa GLM - gaśniczy, lekki z motopompą. To jest auto, z taką pompą którą się podpina do hydrantu lub się instaluje w jeziorze żeby ssała wodę i podawała.  
Ł.M.: Przy jakimś pożarze to trochę kłopotliwe jest zanim się podepnie do hydrantu.  
M.K.: Ale bardziej niż auto przydałaby się nam strażnica.  
     
                   
   
A.S.: No w lecie to nie jest problem, ale teraz jakbyście chcieli się spotkać…  
M.K.: To się spotykamy w kościele, w takiej salce. KOŚCIÓŁ
     
A.S.: No to jest to kłopotliwe. To trzeba prosić, czemu nikt się tym nie zajmie?  
M.K.: Zajmują się właśnie cały czas, na przykład na różnych festynach są zbierane fundusze. Teraz było 10-lecie straży.  
Ł.M.: Tak, w wakacje organizowaliśmy festyn.  
   
 
   

ZAWÓD - STRAŻAK

 
     
M.K.: Ogólnie jest różna rywalizacja między strażą, bo np. jest straż z Płazy, z Chrzanowa, z Luszowic, z Trzebini, z Bolęcina…  
Ł.M.: I z Alwernii jeszcze.  
M.K.: I na tych zawodach jest duża rywalizacja. Ale to jest wszystko fajnie.  
     
A.S.: Liczycie na jakąś akcję ratowniczą?  
M.K.: Tak, ale najfajniejsze są manewry.  
     
A.S.: Nie boicie się ryzyka, później wstąpicie tego OSP i macie wziąć udział w jakiejś akcji gaśniczej, no i co wtedy.  
M.K.: No są na to różne przepisy i reguły których trzeba przestrzegać.  
     
A.S.: Ale jednak nie macie na wszystko wpływu, bo nie wiecie co się stanie, nie możecie przewidzieć jaka będzie akcja. Na przykład: musicie wejść w ogień kogoś ratować…  
Ł.M.: Jak to mówią, do odważnych świat należy i potem jest satysfakcja.  
     
A.S.: Czy Ty widzisz swoja przyszłość w straży pożarnej?  
Ł.M.: Chyba nie…  
M.K.: A ja bym chciał.  
     
                   
   
A.S.: No to jest fajny zawód, powiem ci.  
M.K.: No właśnie.  
     
A.S.: Przystojni strażacy, w mundurach. Ja mam kolegę, który jest strażakiem i poprosiłam go żeby ze mną chwilę porozmawiał przed tym wywiadem, no i już jest na emeryturze, ale opowiadał, że ogólnie to są straszne emocje przy jakichś akcjach, ale że właśnie jest satysfakcja i to jest jednak fajne jak się to lubi. I on też właśnie tak młodo-16 czy 17, jak ty mówisz że dziewczyny 15 lat.  
  Od kogo dostajecie fundusze na działanie? FUNDUSZE
M.K.: No na przykład teraz mieliśmy akcję kalendarzy. Mieliśmy swój kalendarz strażacki i roznosiliśmy go po naszej wsi.  
M.K.: I z tego fundusze są przeznaczone na jakąś wycieczkę na przykład.  
Ł.M.: Albo na sprzęt. Od domu do domu chodziliśmy i pytaliśmy się czy ludzie chcą kalendarz. Był co łaska, więc kto miał - to dał.  
     
A.S.: I ludzie chętni?  
M.K.: Chętni, zależy też kto. Ci, co bardziej nas znają to chętniej brali.  
     
A.S.: A gdzie chodziliście.  
M.K.: Pogorzyce, tam na dole też: Podstoki, Źrebce i jeszcze Gory.  
Ł.M.: My mamy chyba najliczniejszą drużynę.  
     
A.S.: I dużo jest dziewczyn.  
M.K.: Dużo. Są drużyny męskie i damskie.  
     
                   
   
     

W AKCJI

 
     
A.S.: Skąd wiecie kiedy jakaś akcja będzie?  
M.K.: No wyje syrena, jeżeli wyje to... SYRENA
     
A.S.: Ale wy jesteście wtedy w straży?  
Ł.M.: Nie, w domu.  
M.K.: Może w każdej chwili zawyć, teraz też może zawyć.  
     
A.S.: Siedzicie sobie w domu i…  
Ł.M.: Pijemy herbatkę przy kominku.  
     
A.S.: Siedzicie na facebooku i co? I wyje syrena…  
M.K.: I wtedy jest właśnie największa adrenalina, wtedy, że trzeba szybko dojechać do tej straży, szybko się trzeba przebrać, bo to wtedy trzeba cały mundur ubrać na siebie.  
     
A.S.: A ktoś was wtedy musi zawieść, bo macie daleko od domu.  
M.K.: My akurat we dwójkę mamy najdalej, ale inni mają blisko dosyć, kolega ma np. przez płot przeskoczyć i już jest.  
     
A.S.: Ale jest powiedziane kto ma wtedy przyjść?  
Ł.M.: Nie, kto chce. Bo nieraz może być tak, że jak drużyna dorosłych się nie zbierze, a jest konieczny wyjazd, to my możemy wyjechać ewentualnie do akcji.  
M.K.: Tylko, żeby był możliwy wyjazd do akcji musi być dowódca i kierowca.  
     
A.S.: To jest taki zasięg tej syreny, że słyszycie?  
Ł.M.: Generalnie u nas słabo słychać.  
M.K.: Jak będą fundusze, to mamy dostać zespół pagerów. I jeżeli coś się będzie działo - to ma pikać.  
     
A.S.: W sumie to by było lepsze, bo czasami możecie nie słyszeć, nie?  
M.K.: Nie słychać, tym bardziej jak się jest w domu.  
     
A.S.: I ktoś was zawozi, skoro macie daleko?  
M.K.: Zależy, dwa razy tylko byliśmy. Raz jak mieliśmy ćwiczenia.  
     
A.S.: Aha, czasem możecie mieć ćwiczenia, no i przyjeżdżacie i co dalej?  
Ł.M.: I jest taki fajne dreszczyk adrenaliny, strach znika.  
M.K.: Jeżeli mamy już wyjeżdżać, no to wtedy trzeba szybko zapakować wszystko do auta. I podczas jazdy autem się przebieramy.  
Ł.M.: W samochodzie dowódca wydziela co kto robi, jak już dojedziemy na miejsce. Żeby nie było chaosu.  
     
A.S.: Czyli braliście już w dwóch takich akcjach, tak? No to może mi opowiecie? POŻARY
M.K.: No to pierwsza była jak się łąki paliły, koło nas.  
     
A.S.: Ale to było rano, wieczór?  
Ł.M.: Wieczorem koło 20-tej. Już ciemno się robiło.  
M.K.: Około 10 arów się paliło wtedy.  
     
A.S.: A to gdzieś w pobliżu?  
M.K.: Tak, niedaleko strażnicy.  
     
   
A.S.: Jaki jest teren, skąd was mogą wzywać?  
M.K.: W obrębie gminy.  
     
A.S.: Alwernia też was obowiązuje.  
M.K.: Najważniejsze, żeby w ogóle być dopuszczonym do akcji, to jest ubiór. Trzeba mieć kompletny: czyli hełm hower tzw. z przyłbicą, z taką szybką i nomex - taka kurtka ognioodporna. UBIÓR
     
A.S.: Czy to jest ciężkie?  
M.K.: Tak, rękawiczki, spodnie też ognioodporne i buty. Mają wsadzoną w podeszwie taką stalową płytkę.  
Ł.M.: Na palce też jest osłonka stalowa.  
M.K.: No i są też żaroodporne.  
     
A.S.: Jaką w czasie akcji pełniliście funkcję?  
Ł.M.: No generalnie to nie rozdzielamy się kto jaką funkcje pełni. Mieliśmy tłumice, taka jakby przecięta łopata, która ma tłumić ogień, jak się nią uderza.  
     
A.S.: To tak średnio skuteczne, jak się palą łąki…  
M.K.: Ale właśnie do łąk są najczęściej używane tłumice, potem dopiero jest woda na ogary, żeby to zagasić. Jeżeli mielibyśmy samochód z wodą to przy dojeździe na akcję rozwijalibyśmy tą linię gaśniczą. Wtedy by nam dowódca rozdzielał kto jest rota 1-wsza czy rota druga. To są linie gaśnicze. I jeszcze kto jest z linii głównej i przy rozdzielaczu.  
Ł.M.: I kto obsługuje motopompę przy samochodzie.  
     
A.S.: A mieliście już styczność z takim autem?  
M.K.: Tak, mieliśmy. To tak na ćwiczeniach. Z autem np. z Płazy, z Chrzanowa czy z innych strażnic.  
     
A.S.: Czyli Płaza ma takie auta?  
M.K.: Tak, ma 2 auta GMA i GBA.  
     
A.S.: Przydałyby się u was.  
Ł.M.: Ale odkąd mamy tego nowego prezesa to coś się dzieje.  
M.K.: Nowym prezesem jest Tomasz Taborowski. Jest pracownikiem Państwowej Straży Pożarnej. Naczelnikiem jest Jacek Derela, poprzednikiem był Dariusz Tumidajski, też tutaj pracuje, on nas przygotował do 1-wszych zawodów.  
Ł.M.: Które wypadły lepiej niż te drugie, moim zdaniem.  
     
                   
   
     

REPREZENTACYJNIE

 
     
A.S.: Kto jest patronem strażaków? PATRON
Ł.M.: Święty Florian.  
M.K.: Jak przykład jest w kościele procesja na Boże Ciało, to strażacy niosą figurkę Św. Floriana.  
Ł.M.: Mieliśmy też czuwanie w mundurach przy Grobie Pańskim.  
M.K.: Tak, na baczność, z halabardami się stoi i czuwa.  
Ł.M.: I do tego też uczyliśmy się marszu, żeby równo maszerować.  
     
     

INNE ZAJĘCIA

 
     
A.S.: A tak poza strażą macie jakieś inne zainteresowania, jakieś inne sporty? SPORT
Ł.M.: Ja piłkę nożną.  
M.K.: Ja snowboard i boenix.  
     
A.S.: O, ja też snowboard.  
Ł.M.: Piłka nożna lepsza, 11 dzieciaków biega za piłką ale kondycja potem jest. Poza tym mamy ciekawe życie prywatne.  
M.K.: Na przykład w zeszłym roku zwiedzaliśmy Muzeum Strażackiego w Alwernii. I te wycieczki są fajne, wtedy jest luźna atmosfera. To jest tylko dla uczestników OSP. W tamtym roku też był wyjazd na narty do Rzyk, Koła Andrychowa. Tam jest fajnie. Polecam.  
     
A.S.: Dzięki za rozmowę.