Zakładka literacka – Niepokorna natura i inne opowiadania, rozdział 3: Nudne życie

Zakładka literacka – Niepokorna natura i inne opowiadania, rozdział 3: Nudne życie

Zapraszamy do naszej Zakładki Literackiej i książki „Niepokorna natura i inne opowiadania”. Dzisiaj rozdział o tajemniczym, może niepokojącym  tytule „Nudne życie”.

Pisze, ilustruje i redaguje Bibliotekarka Kasia z Oddziału dla Dzieci

Nudne życie

Ferie niestety się skończyły. Zaczęły się normalne dni, bolesne wstawanie rano do przedszkola, do szkoły, do pracy. Dziewczyny miały wrażenie, jakby codziennie robiły to samo: w kółko szkoła, powrót do domu, obiad, zadania domowe, kolacja i spać. I następnego dnia od nowa: szkoła, powrót, obiad… Szybko mijał tydzień za tygodniem, ale niektórzy uważali, że czas płynie powoli.

– On się sączy- westchnęła Zuza znad podręcznika do przyrody.

– No właśnie, mówi się, że leci, biegnie, a on chyba człapie. Może w ogóle się czołga? -zamyśliła się Anka, która tego dnia miała wyjątkowo dużo zadań do zrobienia.

– O czym wy mówicie? Co się sączy? Kto biegł, a teraz się czołga? Ranny jest, czy co? – zapytała Jagoda, beztroski przedszkolak, nieświadomy szkolnych trudów, które ją czekają w nie tak znów dalekiej przyszłości.

– Ech, mówimy o wakacjach. Rozumiesz, o wakacjach. Które chyba nigdy nie nadejdą, bo ktoś niezbyt mądry wymyślił, że rok szkolny trwa dziesięć miesięcy, a wakacje tylko dwa. I do wakacji zostały nam… cztery miesiące! Yyy, to cała wieczność! – jęczała Zuza.

– Jakie my mamy nudne życie! Ciągle tylko szkoła i szkoła – rozgoryczona Anka od paru chwil bezskutecznie szukała zeszytu do matematyki.

– E tam, nie jest tak źle – Jagoda wyobraziła sobie Cztery Miesiące, które biegną przez pole za domem, a potem zwalniają, idą, kładą się na ziemi i zaczynają się czołgać. W indiańskich strojach. A ona razem z nimi. I Pies, który biegnie przodem i… No tak, przypomniało jej się, jak to niedawno miała wypadek. Prowadziła Psa na smyczy, a on nagle szarpnął, bo zobaczył kota sąsiadów i pociągnął ją po asfalcie kilka metrów. Na szczęście skończyło się tylko na dziurawych spodniach i obtartych kolanach.

– Na szczęście – powiedziała mama, która miała w pamięci swoją złamaną rękę i spojrzała groźnie na tatę, który pozwolił Jagodzie prowadzić psa.

– Nie możecie same z nim wychodzić. To jest niebezpieczne i dla was, i dla innych. Wiecie przecież, do czego on jest zdolny.

No tak. Pies nie był już tym grzecznym, przyjacielskim kundelkiem. Nikt nie wiedział dlaczego, ale pewnego dnia oszczekał najpierw sąsiada, który przechodził koło domu, potem chciał zaatakować znajomych rodziców, którzy wpadli na herbatę, no i w końcu ugryzł w nogę jakąś panią, którą mijali w lesie na spacerze. Na spacerach bardzo ciągnął na smyczy, wyrywał się i szczekał na wszystko, co się rusza. Sąsiedzi panicznie zaczęli się go bać, nic dziwnego zresztą – każdy by się bał, gdyby leciał na niego duży czarny pies z czerwonym jęzorem, białymi kłami i ujadał jak oszalały. Przynajmniej w domu jest kochany, pomyślała Jagoda. To była na szczęście prawda – w domu był najwspanialszym psem pod słońcem. Chyba, że ktoś wpadał z niezapowiedzianą wizytą. A dla Psa wszystkie wizyty były niezapowiedziane…

– Mamo, prawda, że Pies jest milusi? Nie chcesz go oddać, prawda?

– Och, chcę czy nie, to nie ma znaczenia. Pies mieszka z nami, wzięliśmy go i musimy się nim zajmować. Co nie zmienia faktu, że czasami go nie lubię. – mama właśnie odpinała smycz i była zła po wyjątkowo nieprzyjemnym spacerze, na którym Pies szczekał i szarpał smyczą. Jagoda pogłaskała czarny łeb.

– Mamo, ale kochasz go?

-Ech, może kocham. Ale to taka trudna miłość.

Któregoś dnia, po szkole dziewczyny pojechały z mamą i Psem do pani treserki. Pies od razu został przekupiony jakimiś psimi ciastkami i zachowywał się wzorowo. Pani treserka słuchała uważnie, zadawała pytania i od czasu do czasu poprawiała z namysłem okulary na nosie. W końcu powiedziała:

– Gdybym ja miała takie nudne życie jak on, to też bym gryzła i szczekała – i kazała więcej z Psem wychodzić, bawić się częściej i w ogóle uatrakcyjnić mu monotonię dnia powszedniego.

***

– Właśnie, nudne życie – powtórzyła za Anką Zuza i westchnęła głęboko.

– Auuuuuuu! Hau, hau, wrrrr – Jagoda zaczęła wyć, szczekać i skakać na siostry, które zdziwione popatrzyły na siebie i popukały się w czoło. Nagle Anka klepnęła się w głowę:

– Oczywiście! Nudne życie! Hau, hau, wrrr! – śmiejąc się i warcząc zwaliły się wszystkie trzy na łóżko.

– Chcemy słodyczy! Na basen i do kina! Bo inaczej pogryziemy wszystkich z nudów!

– Pana od wuefu, bo ciągle każe nam grać w piłkę nożną! Hauu!

– Mamę, bo bez przerwy każe nam sprzątać w pokoju! Raf, raf, wrrr!

– Panią od polskiego, bo ziewamy na jej lekcjach!

– Tatę, bo ciągle gotuje zupę pomidorową! Ble, jakie to nudne, jeść w kółko to samo! Hau, hau!

– Nelkę, bo ciągle chce się bawić kucykami pony! I panie w przedszkolu, bo nie pozwalają się huśtać na huśtawkach! Auuuuuuu…!

 

Scroll to Top