Śmierć w bunkrze – recenzja

RECENZJA dla dorosłych

Martin Pollack, Śmierć bunkrze. Opowieść o moim ojcu

Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2006

Józef Piłsudski napisał: „Ten kto nie szanuje i nie ceni swej przeszłości nie jest godzien szacunku teraźniejszości ani prawa do przyszłości.” W książce pt. „Śmierć bunkrze. Opowieść o moim ojcu” wydanej przez Wydawnictwo Czarne, autor Martin Pollack próbuje poznać przeszłość swojej rodziny. Przeszłość, która wyziera z zamglonych wspomnień z dzieciństwa, która przebija przez mur tajemnicy…

Ojciec autora, Gerhard Bast, podczas II wojny światowej był wysokim rangą oficerem SS, zbrodniarzem wojennym. Po wojnie, podczas ucieczki przed Armią Czerwoną został zabity w pospolitym, bandyckim napadzie. Autor nie pamięta swojego ojca, przebłyski wspólnych chwil szarpią z tyłu głowy, lecz ciężko jest zebrać wszystko w całość. Migają mu przed oczami obrazy, zapachy i smaki. Lecz dla trzyletniego dziecka wspomnienia te nie są trwałą kotwicą. Może dlatego książka jest napisana w sposób bardzo zrównoważony, bez patosu i oskarżycielskiego tonu. Nie jest on zresztą potrzebny. Opis działań wojennych, w których brała udział kompania ojca autora, mówi sam za siebie. Autor nie musi wydawać kategorycznych sądów, naprowadzać na jedyny, słuszny tok myślenia. Czytelnik jest w stanie sam sobie wyrobić zdanie o Gerhardzie Bast. O jego życiowych wyborach, służbie wojskowej, wykonywanych rozkazach… Bo to zawsze były tylko wykonywane rozkazy.

Jesteśmy prowadzeni przez historię rodziny pisarza w sposób lekki, przyswajalny dla historycznego laika. Historię, która nierozerwalnie łączy się z dawnym Cesarstwem Austriackim. Aby zrozumieć wszystkie niuanse społeczno-rodzinne, autor przedstawia nam po krótce historię terenów, na których jest przodkowie rodzili się, żyli i umierali. Bez tych nawiązań nie da się uzyskać całego obrazu rodziny Bast. Sposobu jak narodowy socjalizm oraz SS „zainfekowało” sposób myślenia i codzienność ludzi żyjących na tych terenach.

Ludzi nierzadko wykształconych, oczytanych, zwiedzających świat. Spotykających na swojej drodze inne narodowości i inne wyznania. Również rodzinę autora omotała ta obietnica, że tylko Wielkie Niemcy będą rządzić światem. Nikt wtedy nie myślał jak rozpętanie wielkiej wojny może wpłynąć na przyszłe pokolenia. Martin Pollack należy do tego przyszłego pokolenia, które dźwiga ciężar ojca z Wehrmachtu. Historii ojca, której nie zna i do końca nigdy nie pozna. Archiwa historyczne są niekompletne, zbyt ubogie. Członkowie rodziny umarli albo nie są skorzy do rozmowy na tematy, które teraz zrobiły się wstydliwe. Ciężko jest dochodzić prawdy o własnym dziedzictwie.

Książka ta jest intersującym głosem w dyskusji prowadzonej przez dzieci nazistów w temacie swojego dziedzictwa. Jakże odmiennym wobec postawy syna Hansa Franka – Niklasa. Głosem dosadnym, lecz głęboko stonowanym.

Ps. Dodatkowym motywatorem, aby przeczytać tę pozycję jest uhonorowanie jej Nagrodą Literacką Europy Środkowej „Angelus” w 2007 roku.

Poleca: Ula / Dział Udostępniania Zbiorów i Animacji

Scroll to Top