Jesteście Panie wspaniałe, czyli Biblioteka – lubię tu być!

Felieton

Jesteście Panie wspaniałe, czyli Biblioteka - lubię tu być!

O tym, że biblioteka to fajne miejsce, nikogo chyba przekonywać już nie trzeba… dzieje się… i to tak, że dni i godzin brakuje…oczywiście samo słowo kojarzy się z książkami i  wypożyczaniem ale Biblio – to również cała gama aktywności wszelkiej „maści”. Gdyby tak zapytać czytelnika za co lubi Bibliotekę? Stawiam na powtarzające się odpowiedzi: za książki, za bibliotekarki (mam nadzieję😊), za atmosferę, za spotkania….no i potem to już każdy indywidualnie… w czym najlepiej się czuje, jakie wydarzenia preferuje, po co i w jakim celu odwiedza progi książnicy… We współczesnej kulturze biblioteki są postrzegane jako centra lokalnej kultury, miejsca jednoczenia, budowania więzi społecznych i realizowania pasji. KSIĄŻKI – wiadomo to podstawa – no i są za darmo a to w dzisiejszych, trudnych finansowo czasach wielki plus, a CZYTANIE to awantura… bardzo lubię to określenie, które wylansowała kiedyś TVP Kultura cyklem spotkań i rozmów o książkach… bo to faktycznie osobliwe zdarzenie, przygoda, zburzenie spokoju, wytrącenie z równowagi, a przy tym wielka przyjemność, która zamąci w głowie cudownie.

Lubię tu być! – to chyba  największy komplement jaki można sobie wyobrazić z ust czytelnika i użytkownika BIBLIOTEKI. I kolejny raz chylę czoła przed autorem – laureatem tegorocznego konkursu na  plakat ilustrujący hasło TYGODNIA BIBLIOTEK 2025 –
BIBLIOTEKA – LUBIĘ TU BYĆ! Duża siła propagandowa – jak napisano w uzasadnieniu – interpretacja grafiki mimo woli narzuca się patrzącemu. Otóż znajdujemy się w czarnym, zero-jedynkowym świecie. Uchylamy tajemnicze drzwi i z wnętrza wypada snop kolorowego światła. To wejście do wielobarwnego świata biblioteki, świata różnorodności i pogodnego optymizmu.
Wyrazisty i mocno uproszczony rysunek pomaga w agitacji … i w tolerancji – dodałabym jeszcze.  Dla mnie extra, bo Biblioteka jest dla WSZYSTKICH bez wyjątku – jak nasza piękna Matka Ziemia. Sam kontrast plakatu intryguje i zaciekawia, zapewnia, że za tymi drzwiami czeka nas inny świat – o treści gęstej i pięknej – trzeba tylko wejść. Natrafiłam ostatnio w sieci na wypowiedź dziennikarki
i autorki Susan Orlean, która zasłynęła min. z książki The Orchid Thief, będącej inspiracją oskarowej Adaptacji – filmu
w reż. Spike’a Jonze z 2002r. ale również bestsellera, o tak trafnym tytule, jak The Library Book – książki non-fiction (2018r.)
o pożarze w Bibliotece Centralnej w Los Angeles w 1986 r. W wywiadzie mówiła o swoich książkach ale także o miłości do bibliotek
i dlaczego są tak ważne. Zapytana: Dlaczego biblioteki tak wiele dla nas znaczą? Co w nich tak mocno wpływa na naszą pamięć
i wyobraźnię? – odpowiedziała – biblioteka jest jednym z ostatnich miejsc, w których każdy jest mile widziany […] Idea przestrzeni publicznej, która jest naprawdę przyjazna dla każdego, jest bardzo ważna dla poczucia tego, czym jest społeczność.
Nie mamy wielu miejsc, które spełniają tę rolę. Parki publiczne, ulice publiczne — ale poza tym biblioteka jest wyjątkowa, ponieważ wita każdego […] To bardzo bezpieczne środowisko. W ciągu ostatnich kilku dekad biblioteki naprawdę to podkreślały i stały się przestrzeniami społeczności do wszelkiego rodzaju rzeczy — czytania i pisania, spotkań społeczności… […]  Stały się prawdziwym sercem społeczności. […] Nigdy nie idziesz do biblioteki ze złego powodu. To jest wybór. Zawsze jest w tym coś pozytywnego. Zgadzam się absolutnie i wcale nie dlatego, że Biblioteka jest moim drugim domem od ponad 30 lat… Przeszłam w niej dużo zmian, w aurze i dobrej, i złej, ale chyba zawsze miałam do czynienia z czytelnikiem ZADOWOLONYM. Bywa, że ludzie „z miasta” wpadają po prostu pogadać, zakomunikować, że spotkanie autorskie było extra, wystawa ciekawa, a ostatni Koncert za Regałem miał moc… Myślę sobie wtedy, że to jest właśnie sens mojej pracy. Tak jak ostatnio, kiedy podczas organizacji dużego miejskiego eventu, do Działu Promocji wpadła Pani z prezentem dla mnie i moich dwóch koleżanek, i z uśmiechem na twarzy wręczyła specjalnie wyhaftowany dla nas obraz z napisem: Jesteście panie wspaniałe. Hmmmm? To znaczy, że LUBI TU BYĆ…

Ale wrócę jeszcze do przykładów dobrego słowa dla Bibliotek, dalej w kontekście tegorocznego hasła TB.
Jerzy Pilch – znakomity pisarz i ironista unikający egzystencjalnej powagi, który sam o sobie mówił, że: z rozpaczliwym uporem utrzymuję się przy życiu dzięki myśleniu całymi zdaniami – piękne zdanie kiedyś wypowiedział: Biblioteka jest zbiorem snów zapomnianych, ale utrwalonych, jest szansą nieustannego powrotu, a każdy powrót może tu na powrót stać się pierwszym przejściem. Zaś sam mistrz grozy Steven King dawał innym radę: Kiedy wszystko inne zawiedzie, dajcie za wygraną i idźcie do biblioteki. I rzeczywiście, często się zdarza, że idzie się do biblioteki, aby odreagować coś złego, co nas spotkało, bywa, że po konkretny tytuł, a wychodzi się z niej, pod pachą z książką nowoodkrytą, której istnienia się nie podejrzewało… i nagle staje się magia. Umberto Eco – włoski intelektualista, semiolog, filozof, bibliofil powieściopisarz i publicysta – sławę przyniosła mu powieść Imię róży, a dla nas bibliotekarzy jest autorem bibliotekarskiej biblii O Bibliotece. (De Bibliotheca, wyd. polskie 1990), posiadał prywatną bibliotekę, liczącą ponad pięćdziesiąt tysięcy książek, zgromadzonych w dwóch posiadłościach. Dlaczego miał ich tak dużo? Na pewno stanowiły dla niego narzędzie pracy, a z emocjonalnego punktu widzenia – mawiał – […] książki są niezastąpione! Powtarzał, że […] to właśnie fikcja jest źródłem niepodważalnej prawdy. Bo o ile można dokonać odkrycia, które obali dotychczasowe przekonania naukowe czy obowiązującą teorię – o tyle nie sposób znaleźć dowodu zaprzeczającego temu, że Don Kichot w wiatrakach widział olbrzymy. No i Jego cieniutka książeczka O Bibliotece – to majstersztyk gdzieś pomiędzy dobrą i złą biblioteką. Dla autora, dzień spędzony w bibliotece (także jego prywatnej), to niezapomniana przygoda. […] Osoby odwiedzające domową bibliotekę profesora Eco regularnie zadawały mu to samo pytanie: czy przeczytał wszystkie zgromadzone książki?
Miał na nie przygotowany cały wachlarz żartobliwych odpowiedzi. Na przykład, że te, które tu widać, są tylko na obecny tydzień,
a resztę trzyma w swoim biurze.

A jaka powinna więc być biblioteka na miarę człowieka? – wg Eco – taka, do której przychodzimy z radością, bo chcemy w niej spędzać wolny czas. Taka, w której możemy napić się pysznej kawy, czytając w wygodnej kanapie… i taka jest BIBLIOTEKA w roku 2025. Na zakończenie, jako udokumentowanie i zwieńczenie powyższych wywodów, przytoczę jeszcze słowa Sylwii Hutnik (bo bardzo mi się spodobały 😊): Biblioteki współcześnie to serca lokalnych zmian i oddolnej aktywności małych społeczności (…). Bibliotekarka jest nie tylko „wypożyczaczką książek”, ale i psycholożką umiejąca słuchać i doradzać. Jest korepetytorką dla dzieciaków
i seniorów/seniorek. Jest animatorką kultury i specjalistką od zabawy. Poza tym potrafi wypełnić wniosek o dofinansowanie, zrealizować go i rozliczyć. Mało tego: potrafi wykłócić się z burmistrzem o pozostawienie jednostek bibliotecznych nawet, jeśli grozi im zamknięcie. Potrafi wywalczyć dotację lub choćby skromny remont i uzupełnienie zbiorów. A potem to wszystko uporządkuje, zorganizuje i zareklamuje. Uf! A nie mówiłam, że Bibliotekę lubi się też za to jakie jesteśmy? No bo jak to w końcu się mawia?
Ludzie tworzą miejsca, a miejsce tworzy ludzi…

Felieton publikowany w Poradnik Bibliotekarza 5/2025

Olga Nowicka

Scroll to Top