Moralność niejedno ma imię

Felieton

Moralność niejedno ma imię

Moralność Pani Dulskiej, Kowalskiego, Iksińskiej, etc.… każdy ma swoją i nie wiadomo czy ta kołtuńska jest najgorsza. Jesteśmy oto po jubileuszowej dziesiątej odsłonie  NARODOWEGO CZYTANIA, podczas którego czytaliśmy MORALNOŚĆ PANI DULSKIEJ Gabrieli Zapolskiej. Utwór wymownie piętnuje obłudę i zakłamanie z dużą dawką komizmu i gorzkiej ironii, z postaciami jak malowane i językiem, który nawet w dzisiejszych czasach może być aktualny. Towarzyszy mu przesłanie moralne, które w imię uczciwości i sprawiedliwości każe potępiać zło. Słowem potężna dawka refleksji społecznej. Cóż, przez wszystkich czytana w odniesieniu do innych, ale absolutnie nie do siebie.

Pojęcie „dulszczyzna”, które weszło na trwałe do języka potocznego i na przestrzeni epok było różnie interpretowane, szczególnie w obecnej sytuacji społeczno-politycznej, jest co rusz przedmiotem żywej dyskusji, głównie w mediach i szczególnie wtedy kiedy słuchamy wypowiedzi polityków i to niezależnie z której opcji politycznej. No, w tych warunkach uniwersalizm Zapolskiej pasuje jak ulał. Zakłamanie i obłuda wpisane jest od wieków w nasze jestestwo i wcale nie tworzą go systemy… tylko ludzie.

Ale nie o polityce chciałam, a o literaturze. No więc, pewne jest, że przełom XIX i XX wieku przyniósł kryzys moralności mieszczańskiej objawiający się nastawieniem wyłącznie na spraw materialnych, zanikiem potrzeb duchowych i kulturalnych, konserwatyzmem i ciasnotą poglądów, a zwłaszcza obłudą i fałszem. Szczególną formą dwulicowości stało się stosowanie zasad moralnych na pokaz, posługiwanie się nimi, by oceniać i atakować innych. Gabriela Zapolska właśnie dwulicowość i kołtunerię uczyniła głównym tematem swej gorzkiej komedii „Moralność Pani Dulskiej”, zresztą tak dosadnie i skutecznie, że niedługo po premierze w Krakowie w roku 1906, migiem w potocznym słowniku pojawiło się określenie „dulszczyzna”, jako synonim owej dwulicowości.

Zapolska przełamywała w swoim życiu wiele konwenansów. Wczesne zamążpójście rekompensować chciała karierą aktorską, a ponieważ wiadomo, że aktorkę wtedy kojarzono z kobieta upadłą i o absolutnie złej reputacji, było jej więc pod górkę w tym zawodzie.  Zniechęcona, swoje kroki skierowała w stronę literatury i pisarstwa. Scenę porzuciła na rzecz pióra. I właśnie spod tego fenomenalnego pióra wyszły takie pojęcia jak filister czy kołtun. Ich znaczenia nie trzeba tłumaczyć, bo kto ich nie zna i nie rozpoznaje. Pewne jest, że z krytyki  filisterstwa i kołtuństwa Zapolska uczyniła główny temat swej twórczości, w tym również dramatu „Moralność Pani Dulskiej”, po którym opublikowaniu do filistra i kołtuna dołączyło jeszcze kolejne pojęcie – dulszczyzna.

Cel pisarka miała na pewno jeden – piętnowanie tych postaw, protest przeciw obłudzie, podwójnym standardom etycznym, wypaczaniu norm społecznych w odniesieniu do zwykłej ludzkiej przyzwoitości. Ale ktoś może zapytać – a cóż to jest ta ludzka przyzwoitość? I tutaj trzeba się już poważnie zastanowić nad tzw. kodeksem moralnym. Każdy ma swój, każdy inaczej nim szafuje. Pojmowany inaczej – różnie wcielany jest w życie. Przypominają mi się teraz słowa z serialu „Dom” (reż. Jan Łomnicki), kiedy to Talarowa mówi do swego syna: pamiętaj, żyj tak, aby nikt przez Ciebie nie płakał… Piękne i mądre słowa, które mnie osobiście zawsze dźwięczą w głowie. Czy trudne do zrealizowania?

Odnośnie moralności… nomen omen… ostatnio przed snem karmię się słowem Mariusza Szczygła na FB, który potrafi rewelacyjnie pisać w swych postach o kulturze, w rożnych jej aspektach, kłując leciutko przysłowiową „szpilką” czy też z lekka wbijając „kij w mrowisko”. Czytam z zapartym tchem, bo umiejętnie rozwija temat nie zawsze łatwy dając tym samym do myślenia… tak jak w poście o niegodziwości – w odniesieniu do obcowania z dziełami twórców, którzy na sumieniu mieli niejedno. I abstrahując już od tegorocznej lektury NC, chociaż łączyć te dwa teksty może słowo niegodziwość – oczywiście w dwóch różnych kontekstach, wspomnę tylko, że np. autor „Alicji w krainie czarów”, nie był święty do tego stopnia, że […] podobno prawdziwa Alicja  miała zastrzeżenia co do kontaktów z tym panem[…], z kolei doskonała muzyka Milesa Davisa okupiona była łzami jego żony, a obrazy Caravaggia naznaczone morderstwem. To tak na marginesie…, a do myślenia dały mi dwa zdania w szczególności: […] życie należy przyjmować we wszystkich jego przejawach […] oraz […] upadek jest wartością i to twórczą […]. No tak pomyślałam, upadek może zrodzić coś wielkiego, ale cena bywa czasami zbyt wysoka… Kołatały mi długo w głowie te zdania i nie wiem dlaczego? – przepraszam – chyba już wiem – znalazły swój odnośnik w kontekście tematyki tegorocznej lektury Narodowego Czytania – w odniesieniu do jej wybrzmienia w świadomości społecznej Nas Polaków – czytających i myślących. Rok szczególny – to i lektura adekwatna, acz jakże odczytywana na różne („swoje”) sposoby myślenia.

Od premiery „Moralności Pani Dulskiej” minęło ponad 100 lat, a dulszczyzna – proszę! – kwitnie nadal… Wystarczy rozejrzeć się wokół. I jakkolwiek, przez kogokolwiek było to dzieło Zapolskiej czytane na NARODOWYM CZYATNIU 2021, ze wskazaniem na Dulską, Kowalskiego czy Iksińską… życzyłabym sobie, myślę, że podobnie jak Zapolska, aby używając pojęć determinizm, filister, kołtun, ostracyzm, czy dulszczyzna… palec wskazujący schować lub obrócić go w swoją stronę… Przecież porządki zawsze powinniśmy zaczynać od własnego podwórka. Porządkujmy tak, aby to co w tym roku wybrzmiało na nowo: komizm, bogactwo obserwacji obyczajowych i silna wymowa społeczna tego utworu –  nabrały nowego wymiaru.

Felieton publikowany w Poradniku Bibliotekarza Nr 10/2021

Olga Nowicka

Scroll to Top