Wernisaż wystawy Michała Kwarciaka oraz rozstrzygnięcie konkursu “Czytany obraz” – relacja

Wernisaż wystawy Michała Kwarciaka oraz rozstrzygnięcie 3. edycji konkursu "Czytany obraz"

12 maja o godzinie 17:00 odbył się wernisaż wystawy Michała Kwarciaka, podczas którego odbyło się uroczyste ogłoszenie wyników 3. już edycji konkursu „Czytany obraz”.

Konkurs polegał na wzmocnieniu wyrazu artystycznego wystawy Michała Kwarciaka poprzez napisanie wiersza lub prozy do wybranego obrazu malarza.

Organizatorem konkursu była Miejska Biblioteka Publiczna w Chrzanowie wraz z Grupą Poetycką Gustawa Czerwika, działającą przy bibliotece w ramach Akademii Słowa. W ramach TYGODNIA BIBLIOTEK 2023, pod hasłem: Moja, Twoja, Nasza – BIBLIOTEKA!

Gościem specjalnym spotkania był Romuald Kułakowski  – autor pierwszej wystaw i edycji konkursu CZYTANY OBRAZ.

W trakcie spotkania odbył się również mini recital  
Haliny Pstruchy Maryli Kramarczyk z zespołu Senior Singers.

Jury w składzie:

  1. Anna Siewiorek – Dyrektor Miejskiej Biblioteki Publicznej w Chrzanowie
  2. Gustaw Czerwik – Otwarta Grupa Literacka Gustawa – sekretarz jury
  3. Olga Piotrowska – polonistka, I LO Chrzanów
  4. Antoni Dobrowolski – poeta, Grupa Twórcza „Cumulus”
  5. Wanda Potoczek – polonistka, Akademia Słowa, Dyskusyjny Klub Książki

wyłoniło laureatów  konkursu, oceniło prace i przyznało 3 nagrody oraz 3 wyróżnienia.
Laureaci otrzymali nagrody pieniężne.

A oto i oni:

Urszula Siarczyńska, godło: Nocka

TYŁEM DO PRZODU

Nie dogonimy już tamtych dni
ani sonat księżycowych
na drodze do naszego nieba
ani poranków złotowłosych
ani aksamitu dłoni

Nie po drodze nam razem –
milczymy zapatrzeni każdy
w inną stronę
ta noc jak zwodzony uniesiony
most-więc nie przejdą słowa
te z serca do serca
ta noc może nas tylko zbliżyć
do rozstania w ciszy…
Prześnił się nasz sen…
słowa nabrzmiałe żalem
kołyszą świat pod stopami…

i tylko znajomy wiatr
wplątał się w naszą samotnię
jak gdyby nigdy nic…

 

Bernadeta Krawiec, godło: Szarada

Długo czekałem na uznanie zasług
Tylko strój zawsze przypominał owe dni
Czas odmierzany długością brody i wąsów
Dobiegł końca

Zwiastun wiosny przyniósł w dziobie medal
Ale nie przypiął
Może to przechodni laur

Samotnie sączę napój szczęścia

Na wszelki wypadek
Jest kieliszek dla gościa

Z niecierpliwością wypatruję kogokolwiek
Nie liczę na gratulacje
Pragnę po raz ostatni przywołać to
Czego nie zdążyła zatrzeć niepamięć

Anna Piliszewska, godło: Mak

KLEJNOTY

tej nocy niebo zadrgało krwawym blaskiem rubinów, a potem
spadały gwiazdy – zmarszczona, szeptliwa tafla zaświeciła
jak lampion. W śnie
wdziałam paradną suknię, popędziłam nad staw. Zapatrzyłam się

w topiel jak w ruchome zwierciadło. I wtedy matka przybiegła
z cedrowym puzderkiem w garści – z zaświata do mego śnienia.
Przygładziła mi włosy. Tataraki zamarły i jakieś piskliwe ptactwo
krzyczało na skraju ciszy

dygotliwej, dzwoniącej jak kryształowy dzwon. Wiało chłodem
od wody. Wiedziałam, że nie umarłaś – powiedziałam, a ona
łagodnie skinęła ręką,
wskazując kosztowne puzdro. Przybliżyłam się. Sennie

zaskrzypiały zawiaski, uchyliło się wieczko i dostrzegłam
jak śniada, szczupła, zimna dłoń matki w mżeniu mlecznej poświaty
zanurzyła się w ciżbie brosz, zausznic, diademów, by ozdobić
mi ciało najcenniejszą z błyskotek. Pachniało

ambrą i piżmem. Z wysokości prószyły na nas okruchy komet. Matka
śmiała się do mnie – trwałam w niemym zachwycie. Przemieszało
się z sobą realne i nierealne. A gdy świt się przyczołgał,
oddaliła się matka, darując

na pożegnanie maleńkiego kolibra z kości, złota, platyny i jasnego
nefrytu. Płakałam – a razem ze mną płakały mgły i sitowia, na niebie
ostatnia gwiazda wciąż się szkliła, uparta.
Tak znalazła mnie siostra. Widziałam się z naszą matką,

powtarzałam, lecz ona nie chciała uwierzyć słowom,
a jedynie jak w transie oglądała klejnoty. Tknęła broszy – rubinek
okazał się krwawą łzą. Nie jest żywy, to tylko mechaniczna
zabawka!, rzekła, pstrego kolibra oglądając pod światło,

ale ptak jej się wyrwał i odfrunął z trzepotem, zanim zdążyła poczuć
jak tłucze się jego serce. Żałuję, że nie odgadła,
że nocne spotkanie z matką wśród szuwarów nad stawem,
nie było śnieniem.

 

Bogusław Urbiński, godło: Hortyn

ZAĆMIENIE

Zamykasz oczy
A szum gwiazd masz za drogowskaz.
Zamykasz oczy.
Napiętnowana kolorem swoich warg
Marzysz o srebrnej nocy.
Tabuny kochanków
Przepływają przez Twoją głowę,
Uwikłani w pióropusz poplątanych kosmyków.
Twarzą zwrócona ku słońcu
Nie widzisz końca swoich marzeń.
Tylko jego blask przykrywa Twoje powieki.
O czym marzysz nieznajoma.
Czyż nie chcesz połączyć grobowej nocy
Z blaskiem słonecznego kochanka?
Czyż nie chcesz gorącego dotyku jego dłoni?
I tylko czekasz, kiedy przekroczy próg
Mroźnej nicości.
Nie bądź zachłanna i chciwością
Spragniona jego miłości.
Choć on – Bóg słońce
Jego przekleństwem zaćmienie
Co nie pozwala obdarować Cię
Spełnieniem.

Maria Wacławek-Owda, godło: Un Poco

CZAS NA ZMIANY

By zmienić świat muszę zacząć od siebie

Lecz by malować trzeba zebrać kolory

Tęcza się błąka po bezkresnym niebie
I jest gotowa by dać mi swą moc

Czy jestem tylko zwykłym przechodniem
A może człowiekiem co potrafi grać
Na instrumentach swej pięknej duszy
Myśli odgadnąć, garściami życie brać

Czasem przy wahadle nieskończoności
Które mnie urzeka i każe ciągle trwać
Potknę się na dozie niepewności
Ale ją przekroczę, dam światu o tym znać

Jestem na swej drodze jak magik futurysta
Z siłą swoich marzeń i zaklęć odwiecznych
Atut dojrzałości dobrze wykorzystam
W Supermana kreuję siebie i cały świat

Nie pozwolę rozmyć idei istnienia
Każde zło w dobro zamieniam od lat
I tylko barwy wciąż się nie zmienia I ten

sens życia by go nie było brak

Bo chcieć to móc…

Bogdan Nowicki, godło: Sen

KONIE SOBOWTÓRE

Genezą świata jest dwoistość: duch i materia,
światło i ciemność, dobro i zło, ona i on.

Formę od treści dzieli dźwięk pęknięcia, niesłyszalny
dla ucha,

nakładanie farby pędzlem od źródła do ujścia
archaicznej wyobraźni.

Rana zwinięta na piersi – jak tobołek pozaczasowego
istnienia.

Teatr wizji plastycznej, teatr ruchu: pantomima,
happening, performance? Po wykrotach umysłu,

po widmowych manowcach wodzi ten urok złudzeń
i przydatność zbytku

wysychających warstw. Na blejtramowym płótnie
dwoje bosonogich w przeciwne strony pędzi;

echa końskich kopyt biją w ziemię, pragnąc
zachować swe kształty do końca.

Z pęczka włosów, z sierści zwierzęcej wyczarował
ich drgający pędzel –

ostatnią kroplą rytmu trzepocą pęciny na malarskich
krosnach.

Bardzo serdecznie gratulujemy wszystkim laureatom!

Osoby, które niestety nie mogły przybyć na wernisaż osobiście, zapraszamy do  odwiedzenia biblioteki,
czas trwania wystawy 12.05 – 16.06.2023.

Scroll to Top